Apple Newton
Dla kogoś, kto działania Apple kojarzy tylko ze spektakularnych sukcesów tej firmy z XXI wieku może być zaskoczeniem fakt, że wśród wcześniejszych produktów firmy z Cupetino były też i takie dzieła, że na ich podstawie można by z powodzeniem napisać (wcale nie chudziutką!) książkę pod tytułem „jak po świetnym starcie stać się pośmiewiskiem Doliny Krzemowej?”. Doskonałym podsumowaniem kiepskich dla Jabłka lat 90′ i zarazem jedną z największych porażek w historii amerykańskiej korporacji jest Newton. Była to platforma przeznaczona dla urządzeń przenośnych typu PDA, które nigdy nie zdołały zawojować świata, a ich funkcje w końcu przejęły smartfony i nowoczesne tablety. Można właściwie powiedzieć, że na swój sposób to właśnie Newton był prekursorem tak chwalonego dziś iOS, choć jakościowo dzieli obydwa te systemy przepaść tak ogromna, że Steve Jobs słysząc takie słowa pewnie przewraca się w grobie.
John Sculley, którzy rządził w Apple od połowy lat 80′, chciał by znakiem pozostawionym przez niego na historii firmy był właśnie Newton. To się co prawda udało, ale zupełnie inaczej, niż wyobrażał to sobie sam Sculley. Główną bronią nowego systemu miała być obsługa ekranów dotykowych i rozpoznawanie pisma ręcznego., rozwiązanie zupełnie wówczas nowatorskie. W połączeniu z wygodnym interfejsem, łącznością z pocztą elektroniczną i biurowymi aplikacjami, z Newtona mógł być znakomity podręczny, elektroniczny organizer. Niestety, na początku lat 90′ już pierwsze urządzenia korzystające z tego systemu (a na ich zaprojektowanie i produkcję wydano fortunę!) rozwiały nadzieje na to, że coś z tego będzie.
Tablety, czy może raczej pre-tablety, były wielkie jak stodoła, rozpoznawanie tekstu działało koszmarnie, baterie trzymały żałośnie krótko, design był tragiczny, soft zabugowany… Newton był tak spektakularnie schrzanioną robotą, że konia z rzędem temu, kto wskazałby jakąś jego zaletę. Pierwszy model z tym oprogramowaniem, zaprezentowany w 1992 roku MessagePad, okazał się klęską, której cień padł na wszystkie kolejne urządzenia z Newtonem na pokładzie. Choć z czasem poprawiono oprogramowanie i wypuszczono kilka kolejnych sprzętów, nic to nie dało. Gdy Steve Jobs wrócił do firmy, w 1998 roku skreślił Newtona, tym samym odżegnując się od działań znienawidzonego Johna Sculleya.
Ambi zdecydowanie nie jest niewypałem. Wbrez pozorom to nie służy tylko ubarwieniu sobie ściany. Również wybrałem Philipsa ze względu na ambi.
Ambilight w philipsach jest genialny. Szczerze mówiąc głównie dlatego zdecydowałem się na ich tv.
Jako starszy Gsmmaniak dorzucę tutaj, że może u ludzi w domach Betamax faktycznie nie występował, za to w stacjach TV jeszcze bardzo długo był standardem emisyjnym i generalnie był rozpoznawany przez profesjonalistów jako standard telewizyjny a VHS był standardem domowym…
Podobnie jak ambilight w telewizorach philipsa. na początku wiele ludzi twierdzilo, ze to zbedny gadzet, teraz nawet niektorzy mowia ze to hipsterski telewizor a prawda jest taka ze kazdy kto posmakuje tego wynalazku potem leci do sklepu i prosi o taki sam. 🙂
Zgadzam się ze zdaniem @michcho o odtwarzaczu Zune.
Nie dość, że nie był nigdzie widzialny
(nawet oprogramowanie Zune zainstalowałem dopiero po kupieniu telefonu z WP7),
nie było o nim żadnych wiadomości,
nikt o nim nie słyszał,
to jeszcze jak ktoś w chciał wreszcie zakupić Zune w Polsce okazywało się, że:
1. Trzeba go sprowadzić z AMeryki (czyli cena+podatki)
2. Nie działa żadna usługa systemu Zune (na co ci odtwarzacz skoro i tak nie masz jakim sposobem kupić utworu, wideo, itd.)
Nie chodzi o to, że Zune wyszedł za późno. Chodzi o to, że w żaden sposób nie był promowany. Dlatego Microsoft naprawia błędy i nawet w lodówce możemy zobaczyć reklamy Lumii czy WP, co jest trochę denerwujące. Zune to było świetne urządzenie, szkoda, że w Polsce go nie można było nawet dostać ;/
dla mnie to co napisali to totalna bzdura telefon był może i duży ale wygodny, jak na tamte czasy wyświetlacz był standardowej wielkości a gry ? gry były całkiem sympatyczne. jak na tamte czasy ten telefon był wypas miał wszystko prócz aparatu ale to akurat w tym modelu było zbędne 🙂 jeśli mam być szczery to wolałem dużo bardziej N-gage od game boya 🙂 a ostatnio nawet myślałem o kupnie takiego sprzętu 🙂
A mnie się n gage podobało. Miała świetne gry, bardzo przyjemnego w użytkowaniu softa i wytrzymała obudowę. Tylko same dzwonienie z niego było dziwne. Jak raz go wyciągnąłem na rynku w mieście i zamiast (jak w normalnym telefonie) przyłożyć do ucha ze strony ekranu, przyłożyłem kant, to patrzyli się na mnie jak na idiote który niewie do czego służy telefon.