- « Poprzedni
- 5/5
- Następny »
Microsoft Zune
XX wiek miał swojego Walkmana, XXI natomiast ma iPoda. Malutkie urządzenie, wprowadzone przez Apple na początku minionej dekady po niełatwym początku okazało się wielkim hitem. Nazwa iPod stała się synonimem przenośnego odtwarzacza multimedialnego. Microsoftowi się to nie podobało, a jako, że firma Steve’a Ballmera była na etapie rozszerzania swojej działalności, postanowiła coś z tym zrobić. Gigantowi z Redmond mało było rządzenia tylko na polu systemów operacyjnych, a wieczne kojarzenie z Windowsem też nie brzmi jak szczyt satysfakcji. Wśród konsol do gier Xbox dzielnie walczył z PlayStation, w końcu przyszedł więc też czas na odtwarzacze multimedialne. Odpowiedzią na sukces iPoda miało być Zune, ale na ambitnych planach się skończyło. PMP Microsoftu przeszedł bez echa i nigdy nawet nie nawiązał poważnej walki ze sprzętem od Apple.
Zune wcale nie było złym urządzeniem. Ba, wręcz przeciwnie, od strony technicznej kolejne modele, od premierowego Zune 30, do ostatniego Zune HD były bardzo chwalone. Znakomicie radziły sobie z multimediami każdego rodzaju: audio, wideo czy foto, wszystko działało elegancko. Interfejs był prosty w obsłudze i przejrzysty. System subskrypcji Zune Pass sprawdzał się znakomicie i mógł być bardzo ciekawą alternatywą dla iTunes. W końcu Zune włączono także do ekosystemu Microsoftu, integrując odtwarzacz z multimedialnymi usługami dostępnymi przez Xboksa 360. Co więcej, Zune HD w momencie premiery był 30 dolarów tańszy od iPoda Touch. Tylko co z tego, skoro gigant z Redmond ze swoją ofertą przyszedł tak późno?
Pierwszy model Zune wchodził na rynek pod koniec 2006 roku. Wtedy nie było już szans, żeby stawić czoła rozpędzonemu iPodowi. 2003, może 2004 rok – to był ostatni dzwonek, by spróbować podnieść rękawicę rzuconą przez Apple. 2 lata później było już pozamiatane, iPod dysponował 100-milionową bazą użytkowników, stał się marką utożsamianą z odtwarzaczami multimedialnymi w ogóle, iTunes rządziło światem cyfrowej dystrybucji. Apple z łatwością pogoniło Microsoft. Chyba jeszcze łatwiej niż Sony ze swoim PlayStation zmiotło Segę, choć Zune dogorywało dłużej od Dreamcasta. Firma z Redmond ostatecznie zrezygnowała z dalszych prób zawojowania rynku PMP w październiku ubiegłego roku. Zune nigdy nawet nie przekroczyło Oceanu – oficjalnej premiery doczekało się tylko w Stanach i Kanadzie.
- « Poprzedni
- 5/5
- Następny »
Ambi zdecydowanie nie jest niewypałem. Wbrez pozorom to nie służy tylko ubarwieniu sobie ściany. Również wybrałem Philipsa ze względu na ambi.
Ambilight w philipsach jest genialny. Szczerze mówiąc głównie dlatego zdecydowałem się na ich tv.
Jako starszy Gsmmaniak dorzucę tutaj, że może u ludzi w domach Betamax faktycznie nie występował, za to w stacjach TV jeszcze bardzo długo był standardem emisyjnym i generalnie był rozpoznawany przez profesjonalistów jako standard telewizyjny a VHS był standardem domowym…
Podobnie jak ambilight w telewizorach philipsa. na początku wiele ludzi twierdzilo, ze to zbedny gadzet, teraz nawet niektorzy mowia ze to hipsterski telewizor a prawda jest taka ze kazdy kto posmakuje tego wynalazku potem leci do sklepu i prosi o taki sam. 🙂
Zgadzam się ze zdaniem @michcho o odtwarzaczu Zune.
Nie dość, że nie był nigdzie widzialny
(nawet oprogramowanie Zune zainstalowałem dopiero po kupieniu telefonu z WP7),
nie było o nim żadnych wiadomości,
nikt o nim nie słyszał,
to jeszcze jak ktoś w chciał wreszcie zakupić Zune w Polsce okazywało się, że:
1. Trzeba go sprowadzić z AMeryki (czyli cena+podatki)
2. Nie działa żadna usługa systemu Zune (na co ci odtwarzacz skoro i tak nie masz jakim sposobem kupić utworu, wideo, itd.)
Nie chodzi o to, że Zune wyszedł za późno. Chodzi o to, że w żaden sposób nie był promowany. Dlatego Microsoft naprawia błędy i nawet w lodówce możemy zobaczyć reklamy Lumii czy WP, co jest trochę denerwujące. Zune to było świetne urządzenie, szkoda, że w Polsce go nie można było nawet dostać ;/
dla mnie to co napisali to totalna bzdura telefon był może i duży ale wygodny, jak na tamte czasy wyświetlacz był standardowej wielkości a gry ? gry były całkiem sympatyczne. jak na tamte czasy ten telefon był wypas miał wszystko prócz aparatu ale to akurat w tym modelu było zbędne 🙂 jeśli mam być szczery to wolałem dużo bardziej N-gage od game boya 🙂 a ostatnio nawet myślałem o kupnie takiego sprzętu 🙂
A mnie się n gage podobało. Miała świetne gry, bardzo przyjemnego w użytkowaniu softa i wytrzymała obudowę. Tylko same dzwonienie z niego było dziwne. Jak raz go wyciągnąłem na rynku w mieście i zamiast (jak w normalnym telefonie) przyłożyć do ucha ze strony ekranu, przyłożyłem kant, to patrzyli się na mnie jak na idiote który niewie do czego służy telefon.