Niedawna katastrofa w Alpach potwierdziła, że to człowiek jest wciąż najsłabszym ogniwem współczesnego lotnictwa. Dlatego coraz więcej ekspertów nawołuje, by w końcu wypróbować pasażerskie samoloty bezzałogowe. Czy mają one szanse trafić do użytku?
Fotele pilotów samolotów pasażerskich przyszłości będą puste. Prawdopodobnie z czasem przestanie się je w ogóle montować, a dzioby bezzałogowych samolotów będą przypominać te charakterystyczne dla dronów. To naprawdę może się udać. Zwłaszcza, że wytwarzamy coraz precyzyjniejsze i mniej podatne na awarie komputery. W czym zatem problem? Dlaczego już teraz wszyscy nie latamy na wakacje samolotami bez pilotów? To po prostu kwestia zaufania.
3 minuty pilotażu
Samoloty mogą już latać samodzielnie. W trakcie przeciętnego lotu piloci spędzają obecnie ok. 3 minuty na sterowaniu maszyny. I wcale nie muszą tego robić.
– takie szokujące wyznanie jest autorstwem Mary Cummings, byłej pilot Air Force, która jest obecnie dyrektorem Humans and Autonomy Lab przy Duke University.
To ważne wyznanie, bo udowadnia, że wielu katastrof lotniczych, w tym takich jak ta Airbusa A320 linii Germanwings we francuskich Alpach, można uniknąć.
Eksperci lotniczy przyznają, że aż 80% wszystkich wypadków z udziałem samolotów jest wynikiem błędu człowieka. Nie bez powodu samolot uznaje się za najbezpieczniejszy środek transportu. Jest znacznie pewniejszy, niż pociąg czy samochód – przecież każdego dnia na naszych drogach giną kolejne osoby. Wypadki lotnicze jednak tak bardzo przerażają, bo duże znaczenie ma ich skala. Jeden poważny wypadek samochodowy to często 1-2 ofiary śmiertelne. Jedna katastrofa lotnicza może doprowadzić do śmierci 100-150 osób. I dlatego, mimo iż katastrofy lotnicze zdarzają się znacznie rzadziej niż wypadki drogowe, mocniej wstrząsają opinią publiczną. Czy można zrobić coś, by ich uniknąć?
Sposób jest, i to całkiem prosty. Podobnie jak w motoryzacji coraz większy nacisk kładzie się na rozwój samochodów autonomicznych, które prędzej czy później trafią do powszechnego użytku, tak w awiacji stopniowo eliminuje się czynnik ludzki. Nowoczesna elektronika bardzo dobrze radzi sobie z wszystkimi operacjami wykonywany podczas jazdy samochodem, a identycznie może być także w pilotowaniem samolotów.
Amerykańska armia ma na wyposażeniu bezzałogowe statki powietrzne, które wielkością są zbliżone do samolotów rejsowych, takich jak Boeing 737 czy Airbus A320. Mowa tu o dronach Global Hawk, które biorą udział w wielu tajnych misjach zwiadowczych. Historia użytkowania dronów pokazuje, że ulegają one zacznie rzadziej wypadkom, niż samoloty sterowane przez ludzi. Ich eksploatacja jest ponadto znacznie tańsza. A przecież do tej pory nikt na poważnie nie rozważał możliwości wyproszenia pilotów z pokładu samolotu.
Kiedy zaufamy maszynom?
Ludzkość nie jest jeszcze gotowa, by zaufać maszynom. Nie chodzi tu o kwestię pilotowania przez nie samolotów, ale o zaufanie w ogólnej postaci. Po tak wielu ikonicznych popkulturowych wizjach zagłady świata przez komputery/maszyny (choćby seria „Terminator” czy „Matrix”), strach jest czymś naturalnym. Nie jest jednak do końca uzasadniony. Maszyny już dzisiaj potrafią wiele czynności wykonać lepiej od nas. A gdy zaufamy im w pełni, może to bezpośrednio wpłynąć na jakość naszego życia. Za przykład wystarczy podać choćby takie roboty chirurgiczne. Sterowany przez komputer robot-chirurg wykona cięcie znacznie szybciej i precyzyjniej niż lekarz z krwi i kości, a na dodatek w ogóle go to nie zmęczy. To dlatego medycyna tak duże nadzieje wiąże z robotami chirurgicznymi.
Bezzałogowe samoloty pasażerskie w końcu się pojawią – podobnie jak autonomiczne samochody. Ale jeszcze to nie jest ten moment. Być może moment ten nie nadejdzie aż do przyszłego stulecia, gdy faktycznie nie stworzymy bezawaryjnej sztucznej inteligencji, która będzie niepodatna na ludzkie emocje.
Bezzałogowe samoloty pasażerskie to nie kwestia techniczna. Problem leży po stronie zaufania
– przyznał John Hansman z MIT, jeden z autorytetów w dziedzinie nowych technologii w lotnictwie.
Ale skoro stworzenie autonomicznego samolotu pasażerskiego jest obecnie w zasięgu inżynierów, to za kilka lat można spodziewać się lotów testowych. Nawet jeżeli nic z tego nie wyjdzie, to warto, by ludzkość miała świadomość, że czynnik ludzki z katastrof lotniczych da się wyeliminować.
Dzięki temu, że potencjalne korzyści bezzałogowych samolotów pasażerskich są ogromne, koncept ten nie zostanie zapomniany. Już opracowanie bardziej rozbudowanego autopilota, który będzie w stanie zastąpić jednego z pilotów, przyniesie liniom lotniczym gigantyczne oszczędności. Gdy natomiast pasażerowie zobaczą, że maszyna po części sterowana przez maszynę, a po części przez człowieka jest bezpieczna, być może ulegnie zmianie globalna mentalność i opór psychiczny przed całkowicie zautomatyzowanymi samolotami.
Zawsze istnieje ryzyko, że zdolny haker przejmie kontrolę nad używaną przez nas elektroniką. Niezależnie czy jest to autonomiczny samochód, bezzałogowy samolot czy sztuczny rozrusznik serca! Amerykańska armia twierdzi, że w przypadku samolotów zagrożenie jest na poziomie marginalnym – w porównaniu do celowego rozbicia statku powietrznego, co wydarzyło się w Alpach – czymś niemal niemożliwym do wydarzenia. Wystarczy odrobina zaufania do pilotów pozbawionych krwi i kości.
Leave a Reply