Idealną antykoncepcją jest brak stosunków płciowych. Każdy inny sposób unikania niechcianej ciąży jest mniej lub bardziej skuteczny. A co by było, gdyby płodnością dało się sterować? Odpowiedź na to pytanie postanowił uzyskać pewien Niemiec, który opracował stuprocentową formę antykoncepcji. Co najciekawsze… dla mężczyzn!
Prace nad hormonalną antykoncepcją dla mężczyzn trwają od lat, ale fakt, że półki aptek nie uginają się pod ciężarem takowych środków, najlepiej świadczy o postępie badań. Na wielu płaszczyznach to wciąż terra incognita, bo ciała kobiet i mężczyzn funkcjonują w zupełnie inny sposób. U kobiet wpływ hormonów jest bardziej widoczny w zachowaniu, u mężczyzn w pewnych cechach osobniczych. Naukowcy, którzy chcą stworzyć pigułkę antykoncepcyjną dla mężczyzn, muszą myśleć o niej w zupełnie inny sposób niż o preparacie dla kobiet.
Lek na całe zło?
A jest o czym myśleć. Częste podróże, aktywność fizyczna i coraz większa skłonność (obu płci) do przypadkowych kontaktów seksualnych sprawiają, że trzeba zmienić podejście do antykoncepcji. Tradycyjne pigułki hormonalne, przez wiele lat uznawane za najskuteczniejszą formę antykoncepcji, wymagają spartańskiej wytrwałości. Wystarczy jednego wieczoru zapomnieć zażyć tabletki, by narobić sobie poważnych problemów. A przecież nie wszystkie kobiety mogą stosować pigułki antykoncepcyjne. Według statystyk aż 60 proc. kobiet nie przestrzega schematu przyjmowania tabletek. To grozi niechcianą ciążą.
Pigułki antykoncepcyjne są skuteczniejsze od preparatów plemnikobójczych czy prezerwatyw. Ryzyko zajścia w ciążę mimo stosowania antykoncepcji opisuje tzw. wskaźnik Pearla. Im jego wartość jest niższa, tym mniejsze ryzyko zajścia w ciążę. Dla prezerwatyw wskaźnik Pearla wynosi 3,0, dla tabletek antykoncepcyjnych dwuskładnikowych (najpopularniejszych na rynku) – 0,001. Oznacza to, że w ciągu roku wśród 100 tys. kobiet stosujących tę metodę, jedna zajedzie w ciążę, najczęściej w konsekwencji nieregularnego zażywania tabletek.
Niestety, hulaszczy tryb życia, którego finałem często są wymioty, może sprawić, że tabletka antykoncepcyjna, zażyta nawet o prawidłowej porze, może nie zadziałać. Lek nie przyniesie oczekiwanego skutku, bo zawarte w niej substancje nie wchłoną się w odpowiedniej ilości. A ponieważ w dzisiejszych czasach o kontakty seksualne niezwykle łatwo, jest to coś, o czym należy pamiętać. Dzisiejsze kobiety nie chcą być niewolnicami antykoncepcji hormonalnej – chcą cieszyć się życiem w takim samym stopniu jak mężczyźni. Dlatego to na nich często zrzucają obowiązek odpowiedniego zabezpieczenia.
A jaka jest prezerwatywa, wie każdy. Mężczyzna, który chce mieć pewność, że nie zostanie przedwcześnie ojcem, ma niewielkie pole manewru. Stosunek przerywany to ruletka, prezerwatywa nie daje wystarczającej pewności, wazektomia to ostateczność. Niestety, pigułki antykoncepcyjne dla panów prawdopodobnie nigdy nie powstaną. Cóż zatem robić, by czerpać radość z seksu? Na oryginalny pomysł wpadł pewien Niemiec.
Implant zamiast pigułki
Clemens Bimek, niemiecki stolarz, opracował alternatywny sposób antykoncepcji, który wkrótce może odesłać wszelkie prezerwatywy, spiralki, a nawet pigułki hormonalne do lamusa. Wszystko dzięki implantowi, który po aktywacji blokuje możliwość zapłodnienia. Co więcej, nie jest to zabezpieczenie permanentne, bo implant można dowolnie aktywować i dezaktywować. Wszystko po to, by na świecie było jak najmniej niechcianych ciąż.
Urządzenie nazwane Bimek SLV to świetna propozycja dla wszystkich tych, którzy uwielbiają seks (także z nowo poznanymi osobami), ale obawiają się „wpadki”. Implant umieszczany w mosznie blokuje (na zawołanie) ruch plemników w nasieniowodzie. W takim trybie mężczyzna staje się chwilowo bezpłodny, choć może normalnie kopulować i mieć wytrysk. Po zakończonym stosunku, implant można dezaktywować, co przywraca płodność.
W Bimek SLV najlepsze jest to, że nie jest to antykoncepcja limitowana czasowo – urządzenie ma działać dożywotnio, choć nie wiadomo czy po wieloletnim użytkowaniu, nie występowałyby jakieś usterki. Istotne jest to, że antykoncepcyjny implant jest rozwiązaniem skutecznym sam w sobie, nie potrzebuje wsparcia leków czy terapii hormonalnej.
Minusy? Tylko dwa, choć z kategorii tych „oczywistych”. Implant jest wszczepiany chirurgicznie, więc osoby, które unikają szpitali raczej z niego nie skorzystają. Ponadto, po zabiegu trzeba odczekać ok. 3 miesiące – jak wyliczył twórca minimum 30 ejakulacji – by mieć pewność, że instalacja jest szczelna, a plemniki nie wydostają się do ejakulatu. Zanim całkowicie zawierzymy implantowi, zalecane jest także zbadania nasienia.
Antykoncepcja Bimek SLV wciąż znajduje się w fazie testów. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jej sprzedaż rozpocznie się w roku 2018. Do tego czasu trzeba zawierzyć znanym, „sprawdzonym” metodom. Chyba, że w międzyczasie pojawi się coś jeszcze lepszego.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.